Romuald Macewicz, dziadek Andrzeja Szpulaka, nauczyciela z Kłodzka, urodzonego w Kaletach, miał długie i ciekawe życie. Wnukowi, który wytrwale podąża jego śladami, wiele udało się już o nim dowiedzieć, ale nadal nie brakuje spraw do wyjaśnienia. Kłodzki nauczyciel zadanie ma trudne, bo dziadek związany był nie tylko z rodzinnym regionem lidzko-wileńskim, ale także z okolicami Warszawy, Pankami koło Kłobucka i Górnym Śląskiem, zwłaszcza Kaletami i Tarnowskimi Górami.
Urodził się 7 lutego 1889 r. w Lidzie (obecnie na terenie Białorusi). Ukończył cztery klasy szkoły powszechnej i kolejne lata pozostawał, jak to napisał w swoim życiorysie, przy ojcu Jarosławie. Jako młody chłopak w pierwszej dekadzie XX w. działał w Polskiej Partii Socjalistycznej. Potem został wcielony do armii rosyjskiej, w której służył do 1917 r. Od lutego do listopada 1918 r. pełnił służbę w 1. Pułku Ułanów Korpusu gen. Józefa Dowbór-Muśnickiego, biorąc udział 18 maja w słynnej bitwie pod Kaniowem na Ukrainie, gdzie Polacy mężnie przeciwstawili się przeważającym siłom niemieckim, poddając się dopiero po wyczerpaniu amunicji.

Po bitwie Romuald Macewicz uciekł z niewoli i z kilkoma kolegami przedostał się do Warszawy, gdzie brał udział w wydarzeniach listopadowych 1918 r. Następnie zaciągnął się do 1. Pułku Strzelców Suwalskich (późniejszego 41. Suwalskiego Pułku Piechoty). 4 marca 1919 r. został ranny w lewą rękę w walkach pod Lidą.
— Jego pułk na terenie nadniemeńskich miejscowości: Mosty, Skidel, Szczuczyn, Grodno i Jeziory działał wspólnie z jednostkami konnej Samoobrony Wileńskiej, więc nie jest wykluczone, że dziadek już wtedy mógł należeć ewidencyjnie do tej jednostki — późniejszego 13. Pułku Ułanów Wileńskich, ale równie dobrze mógł cały czas służyć w piechocie Samoobrony Litwy i Białorusi, skąd wywodzi swój rodowód 41. Suwalski Pułk Piechoty im. Marszałka Józefa Piłsudskiego. Następnie służył w 2. Pułku Strzelców Kowieńskich, późniejszym 77. Pułku Piechoty, potocznie nazywanym przez kresowiaków "siem siem", również wywodzącym się z jednostek samoobrony. Służąc w tej jednostce w stopniu kaprala, otrzymał order Virtuti Militari nr 4148 za bitwę z bolszewikami pod Wołominem. Dowodzony przez niego pluton brawurowo zdobył okopy i jeńca (kozaka), a 22 sierpnia 1920 r. w bitwie o Łomżę zajął tabory sowieckie i pochwycił jeńców. Następnego dnia w walkach o Kobylin pluton dziadka odważnie oskrzydlił obronę i zadał duże straty nieprzyjacielowi. Wniosek odznaczeniowy wyszedł z 2. Pułku Strzelców Kowieńskich, więc dziadek figuruje wśród odznaczonych VM w 77. pułku — informuje Andrzej Szpulak.
Od 19 września do demobilizacji 23 grudnia 1920 r. Romuald Macewicz znów służył w 13. Pułku Ułanów Wileńskich, gdzie awansował na plutonowego, pełniąc funkcję szefa 2. szwadronu. Poza orderem VM posiadał jeszcze trzy inne odznaczenia: Krzyż Walecznych, Medal za Wojnę 1918-1921, Medal X-Lecia Odzyskania Niepodległości, a także dwie odznaki: Frontu Litewsko-Białoruskiego i Straży Granicznej.

Ożenił się, będąc jeszcze w wojsku. Jego wybranką została Anna Walędzińska, a ślub odbył się 30 września 1920 r. w Nowym Dworze Mazowieckim. Z tego związku przyszło na świat czworo dzieci: Zygmunt (28 VI 1921), po wojnie mieszkający w Pabianicach, Maria (7 X 1923), zaginiona po zajęciu Wilna przez Sowietów w 1939 r., Mieczysław (11 X 1925 w Mysłowicach), który po wojnie z rodziną mieszkał do śmierci w Lublińcu oraz Janina (23 VI 1926 w Zielonej k. Kalet), mama pana Andrzeja. Po wyjściu do cywila Macewicz otrzymał posadę w Straży Celnej, przemianowanej później na Straż Graniczną. Służył w komisariatach granicznych w Pankach, Tarnowskich Górach i Kaletach.
— Jestem w trakcie ustalania chronologii tej służby w oparciu o teczkę osobową z archiwum SG w Szczecinie. Niedługo przed wojną dziadek wywiózł całą rodzinę do Wilna. Ciocia Maria zaginęła, ratując rannych w obronie miasta przed Armią Czerwoną. Mama z babcią zostały później wywiezione na roboty do Niemiec i do końca wojny przebywały w Norymberdze. Dziadek, jak opowiadała mama, trafił do niewoli niemieckiej, ale jak na razie nie udało się ustalić, gdzie był przetrzymywany. W Łambinowicach w centrum informacji o jeńcach wojennych nic na ten temat nie ma. Mama po wojnie wyjechała do Kłodzka i tam poznała mojego ojca, ale na czas moich urodzin powróciła do Kalet do dziadków, którzy mieszkali w skromnym mieszkaniu przy ul. 1 Maja.

Po wojnie dziadek pracował w fabryce papieru w Kaletach. Ten okres też jest trudny do opracowania, ponieważ jak do tej pory nie udało mi się ustalić, w jakim charakterze był zatrudniony i w jakich latach. Może publikacja zdjęć na stronie Stowarzyszenia Nasze Kalety coś przyniesie. Zależy mi też na ustaleniu miejsc służby dziadka, w tym na informacjach jak wyglądały budynki komisariatów Straży Granicznej w Pankach, Kaletach i Tarnowskich Górach i jak wyglądają teraz, o ile się jeszcze zachowały. Chciałbym też ustalić, gdzie dziadek mieszkał w trakcie pełnienia służby w SG i czy te budynki się zachowały. Może czytelnicy "Gwarka" będą mogli mi pomóc. Dziadek zmarł w 1971 r. w Lublińcu, gdzie też został pochowany — dodaje wnuk Romualda Macewicza.
Tekst archiwalny Krzysztofa Garczarczyka opublikowany 14.04.2015 r.
[ZT]34643[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu gwarek.com.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz