W czasie II wojny światowej uratowała kilkunastu Żydów. Ukrywała ich w willi niemieckiego majora. Napisała o tym książkę. W 1982 roku została odznaczona tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Na kanwie jej historii wystawiono sztukę w Baruch Performing Arts Center w Nowym Jorku. Irena Gut-Opdyke przez kilka lat mieszkała w Kozłowej Górze. Jej ojciec budował tamtejszą cegielnię. Jednak niewielu piekarzan zna historię tej niezwykłej kobiety.
Irena Gut urodziła się w 1922 roku w Kozienicach. Z rodziną przeprowadziła się do Kozłowej Góry na początku lat 30.
— Jej ojciec był architektem i chemikiem. Bracia Artur i Konrad Majowscy z Tarnowskich Gór sprowadzili go, żeby zaprojektował i zbudował cegielnię oraz fabrykę rur kamionkowych. Później był kierownikiem tych zakładów — mówi Joachim Pajor, który zainteresował się historią Ireny Gut-Opdyke.
Zresztą mieszkał niedaleko rodziny Gutów. Jako dziecko widywał matkę Ireny i jej młodsze siostry. Później przez kilkanaście lat pracował w cegielni – mówi, że starzy pracownicy wspominali, że Gut trzymał dyscyplinę. Pan Joachim interesuje się lokalną historią. Jest autorem większości artykułów w książce poświęconej historii Kozłowej Góry.
Gutówny chodziły do szkoły w Kozłowej Górze, do miejscowego kościoła. Irena była najstarsza. Chciała zostać pielęgniarką. W 1938 r. zaczęła się uczyć w szkole pielęgniarskiej w Radomiu. — Ostatni raz była w Kozłowej Górze podczas wakacji w 1939 r. Potem już tutaj nie wróciła — opowiada Joachim Pajor. Dodaje, że w czasie wojny Niemcy na pewien czas uruchomili cegielnię, żeby zbudować szyb "Julian". — Potrzebowali fachowca – ojca Ireny. Jednak szyb wciąż zalewała woda i zrezygnowano z budowy — mówi pan Joachim. — Władysław Gut zginął jeszcze przed zakończeniem wojny. Jego żona, Maria mieszkała z córkami w Kozłowej Górze do 1948 r. Cegielnię upaństwowiono i musiały opuścić mieszkanie.
Na stronie internetowej Muzeum Historii Żydów Polskich jest krótka historia wojennych i powojennych losów Ireny Gut. Po wybuchu wojny zaczęła współpracować z podziemiem. Trafiła w ręce żołnierzy radzieckich. Udało jej się uciec, jednak schwytali ją Niemcy i skierowali do pracy przymusowej w fabryce amunicji. Później została gosposią majora SS Edwarda Rügemera. W Tarnopolu pomagała Żydom z getta, m.in. przemycała im jedzenie. Gdy je likwidowano, zdecydowała się ukryć 12 Żydów – część w pomieszczeniu pralni, resztę w willi majora. Po dwóch latach okazało się, że ukrywane małżeństwo spodziewa się dziecka. Irena nie dopuściła do aborcji.
W jednym z wywiadów była mieszkanka Kozłowej Góry wspomina, że była wstrząśnięta widząc, jak Niemcy mordują Żydów. Szczególnie w pamięć zapadł jej widok niemieckiego żołnierza, który podrzucił małe dziecko i strzelił do niego. Nie zrezygnowała z ukrywania Żydów nawet wtedy, gdy major odkrył ich obecność w willi i zgodził się ich nie wydać, pod warunkiem, że Irena Gut zostanie jego kochanką.
W marcu 1944 r. Irenę Gut aresztowało gestapo. Uciekła. Trafiła do radzieckiego obozu jenieckiego, skąd wyprowadzili ją – spotkani przypadkowo – uratowani przez nią Żydzi. Była w obozie przejściowym w Niemczech, potem wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Wyszła za mąż za Williama Opdyke`a. Zmarła 17 maja 2003 roku w Kalifornii. O historii swej matki nie zapomina córka Jeannie, m.in. prowadzi stronę www.ireneopdyke.com.
Tymczasem o Irenie Gut-Opdyke niewiele wiedzą piekarzanie, a nawet mieszkańcy Kozłowej Góry. Mimo że w miejscowych bibliotekach można wypożyczyć jej książkę. Wciąż stoi też dom, w którym mieszkała na terenie dawnej cegielni, gdzie dziś działa Grupa Nomax. Budynek jest już przebudowany, trwa tam remont.
— Kozłowogórskie Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne starało się przedstawić historię Ireny Gut-Opdyke lokalnej społeczności. Jednak wciąż pozostaje mało znana, zapomniana — zaznacza Joachim Pajor. To właśnie on opowiedział historię dawnej mieszkanki Kozłowej Góry innym członkom nie istniejącego już stowarzyszenia. KSSK proponowało m.in. umieszczenie tablicy pamiątkowej na budynku, w którym mieszkała Irena Gut, czy wybranie jej na patronkę którejś ze szkół lub ulic. — Irena Gut-Opdyke to wybitna osobowość, której bohaterskie czyny przyniosły międzynarodowy rozgłos — podkreśla Joachim Pajor.
Prezydent Piekar Śląskich Sława Umińska-Duraj przyznaje, że słyszała nazwisko Irena Gut-Opdyke, jednak niewiele o niej wie. Obiecuje, że zajmie się tym tematem, zastanowi, jak rozpropagować tę niezwykłą historię. — Takimi postaciami należy się chwalić, szkoda, żeby były zapomniane — mówi prezydent.
Artykuł archiwalny Agnieszki Reczkin, opublikowany w Gwarku z 16.02.2016 r.
Niedawno Miejska Biblioteka Publiczna w Piekarach Śląskich otrzymała 9 tys. zł dotacji na realizację projektu „Świadectwo człowieczeństwa w czasie zagłady”, upamiętniającego postać Ireny Gut-Opdyke z okazji przypadającej w tym roku 100 rocznicy jej urodzin. Celem projektu jest przede wszystkim upowszechnienie wiedzy o jej życiu.
Schlesier 12:44, 23.05.2022
2 0
Bo gorole zamazujom.naszo slunsko Geschiche i tyla 12:44, 23.05.2022