Niedługo przed wybuchem II wojny światowej na płaskich jak stół łąkach i polach pod Zendkiem pojawiła się grupa inżynierów i mierniczych. Choć cel prowadzonych przez nich pomiarów utrzymywany był w tajemnicy, mieszkańcy okolicznych domostw przeczuwali, że w ich życiu szykują się ważne zmiany.
Artykuł archiwalny Krzysztofa Garczarczyka, opublikowany w Gwarku w kwietniu 2002 r.
W toku działań związanych z tworzeniem systemu fortyfikacji i umocnień Obszaru Warownego „Śląsk”, w 1938 r. powstały także plany zbudowania w pobliżu ówczesnej granicy polsko-niemieckiej lotniska zapasowego dla Armii Kraków.
Zdaniem wojskowych i cywilnych specjalistów najbardziej nadawał się do tego równinny teren pomiędzy Zendkiem a Pyrzowicami, oddalony od ówczesnej granicy o ok. 20 km.
Wybuch wojny przerwał jednak dopiero co rozpoczęte prace. Po wygraniu kampanii wrześniowej ochoczo podjęli je jednak Niemcy, którzy postanowili wykorzystać doświadczenia i projekty polskich inżynierów.
Bardzo zależało im na dotarciu do ludzi, którzy przed wojną mieli styczność z projektowaniem lotniska. Jak wspominają świadkowie, jeden z nich, inżynier Miarczyński, został odnaleziony przez Niemców i zmuszony do pracy na lotnisku. Zakwaterowany był u Stanisława Korka, jednego z gospodarzy w Pyrzowicach.
[ZT]56207[/ZT]
Aby zapewnić kwatery robotnikom zatrudnionym przy budowie lotniska Niemcy postanowili wysiedlić ludność okolicznych osad.
- Mieszkańcy należącego do Pyrzowic niewielkiego przysiółka Pod Mostkami już w 1940 r. Wiedzieli, że będą musieli opuścić swoje domy – mówiła nam Halina Białas-Twardoch, zajmująca się lokalną historią. - 14 listopada 1941 r. Niemcy wypędzili z domów mieszkańców Siedlisk. Łącznie z obu tych przysiółków wypędzono 32 rodziny, a trzeba jeszcze pamiętać o wysiedleniach w osadach Ostrowy i Niedźwiedziok.
Ważnym atutem lotniska było jego bezpośrednie sąsiedztwo z wybudowaną tuż przed wojną linią kolejową z Zawiercia do Żyglina, którą Niemcy doprowadzili później do Tarnowskich Gór.
W 1944 r. lotnisko było już gotowe. Niemcy wybetonowali pas startowy, który podobno służył im także do prób samolotu o napędzie odrzutowym.
Nazwa lotniska Udetfeld – Pole Udeta, była hołdem dla asa niemieckiego lotnictwa w czasie I wojny światowej, Ernsta Udeta, który zginął tragicznie w 1941 r.
Według relacji Stanisława Pośpiecha z Ożarowic, dla ochrony obiektu wojskowego Niemcy ustawili na polach Ożarowic, pomiędzy obecnymi ulicami Tarnogórską i Podłączną, coś w rodzaju jego atrapy. Stały tam m.in. wysokie słupy oświetleniowe, które w razie nocnego ataku samolotów nieprzyjaciela miały pozorować światła lotniska. Tymczasem oświetlenie na prawdziwym lotnisku, oddalonym o ok. 3 km, było na noc wygaszane.
[ZT]56159[/ZT]
Z początkiem stycznia 1945 r., wraz ze zbliżaniem się frontu, Niemcy byli niemal pewni, że zostaną zmuszeni do opuszczenia lotniska. Siła i tempo styczniowej ofensywy radzieckiej armii zupełnie jednak zaskoczyły oddziały niemieckie stacjonujące w tym rejonie. Rosjanie zamknęli im drogę ucieczki od wschodu, północy i zachodu. Niemieccy żołnierze mogli się wycofywać jedynie na południe.
Jak zapamiętali świadkowie, na lotnisku w ręce żołnierzy radzieckich dostało się trzech niemieckich inżynierów. Czerwonoarmiści podobno obcięli im głowy.
Wokół zniszczonego pasa startowego i wysadzonych przez Niemców budynków leżało bardzo wielu zabitych żołnierzy.
Wojenne zniszczenia sprawiły, że przez długi czas lotnisko w Pyrzowicach nie było używane. Sytuacja zmieniła się dopiero w latach 60. XX w. , gdy przejęły je władze wojskowe. Niedługo potem zaczęto je wykorzystywać także do celów cywilnych.
Czytaj też:
Nauczycielka z Piekar Śl. powołana do zespołu ekspertów
Tarnowskie Góry, Radzionków. Seria kradzieży alkoholu
Tarnowskie Góry. Wyższy podatek od nieruchomości
[ZT]56198[/ZT]