W Rybnej, dzielnicy Tarnowskich Gór, znajduje się niewielka ul. Płóciennika. Prostopadle do niej biegnie ul. Powstańców Warszawskich, która przed II wojną światową była ul. Główną. Właśnie przy ul. Głównej mieszkał w tym czasie, z żoną Władysławą i synem Tadeuszem, Wojciech Płóciennik, policjant z posterunku w Boruszowicach.
Artykuł archiwalny Krzysztofa Garczarczyka, opublikowany w Gwarku w grudniu 2005 r.
Płóciennik nie był rodowitym Ślązakiem, pochodził z Wielkopolski. Urodził się 14 kwietnia 1893 r. w Bninie. Walczył w Powstaniu Wielkopolskim. Później był zatrudniony w biurze pośrednictwa pracy w Pleszewie, gdzie dowiedział się, iż w województwie śląskim potrzebują policjantów. Postanowił więc przenieść się na Górny Śląsk.
Szkołę policyjną w Świętochłowicach ukończył w 1926 r. Najpierw pełnił służbę w Tarnowskich Górach, potem przeszedł na posterunek do Boruszowic.
W sierpniu 1939 r. policjanci w nadgranicznych Boruszowicach notowali wzmożone przypadki nielegalnego przekraczania granicy i ucieczek do Niemiec. W ostatnich dniach sierpnia władze polskie zdecydowały o ewakuacji ze strefy przygranicznej polskich funkcjonariuszy państwowych i ich rodzin.
Władysława Płóciennik z 8-letnim synem i innymi ewakuowanymi rodzinami znalazła się najpierw w Tarnowskich Górach, aby ostatecznie wozem konnym dotrzeć do Buska-Zdroju. Po pewnym czasie w tym miasteczku nieoczekiwanie pojawił się Wojciech Płóciennik, przypadkowo spotykając się z rodziną.
Uciekając przed Niemcami Płóciennikowie dotarli aż Kowel na Wołyniu. Po wejściu do Polski Armii Czerwonej, uciekinierzy postanowili wracać do Rybnej, gdzie – pod opieką siostry Wojciecha, Franciszki – zostawili dom i gospodarstwo z żywym inwentarzem.
Decyzja o powrocie nie była łatwa, bo były polski policjant i powstaniec wielkopolski mógł obawiać się represji ze strony władz okupacyjnych. Do domu wracali więc z niepokojem, okrężnymi, tylnymi drogami, pytając napotkanych ludzi, czy na miejscu nie spotka ich aby co złego. Opinie te były raczej uspokajające, ale gdy w październiku dotarli do Rybnej, ich radość nie trwała długo.
Nazajutrz, po pierwszej nocy spędzonej w rodzinnym domu, Wojciech Płóciennik musiał zameldować się w Urzędzie Gminnym w Strzybnicy. Poszedł tam, ale do rodziny już nie wrócił. Został natychmiast aresztowany i uwięziony w piwnicach urzędu. Prawdopodobnie powodem jego zatrzymania była nie tylko służba w polskiej policji, ale także oskarżenia nieprzychylnych mu ludzi, chcących przypodobać się władzom.
Ze strzybnickiego aresztu Płóciennika wysłano pod eskortą do więzienia w Tarnowskich Górach, stamtąd zaś do Poznania.
- Byłam świadkiem, jak brata wyprowadzali z piwnicy relacjonowała po wojnie jego siostra, Franciszka Wyszkowska. - Wyszedł całkiem nerwowy, włosy zwichrzone, spodnie bez paska podtrzymywał rękami. Musiał przez cały szpaler drabów przechodzić, którzy się naśmiewali: „To jest ten polski policjant, ten polski bandyta”. Wieczorem, jeszcze przed wywiezieniem brata, chodziłam koło tych piwnic i chciałam mu zanieść coś do jedzenia. Czekałam na jakiś znak, ale nie udało się do niego dostać, bo był strzeżony.
10 października 1939 r. na terenie dawnego pruskiego Fortu Colomba w Poznaniu, stanowiącego kiedyś fragment systemu obronnego miasta, otwarto więzienie gestapo o charakterze obozu koncentracyjnego. Miejsce to, zwane Fortem VII, szybko zyskało wśród Polaków ponurą sławę, stając się miejscem kaźni wielu setek ludzi. Sami Niemcy nazywali Fort VII „obozem krwawej zemsty”.
Właśnie do Fortu VII trafił Wojciech Płóciennik, a wraz z nim wielu Polaków z Górnego Śląska. 13 stycznia 1940 r. został rozstrzelany. Miejsca jego pochówku nie udało się ustalić.
- Moja mama do swojej śmierci w 1969 r. nie wiedziała dokładnie, gdzie zginął ojciec – opowiada syn Tadeusz Płóciennik mieszkający w Bytomiu. - Gdy w latach 70. odwiedziłem rodzinne strony, z wielką radością zauważyłem, że jedna z ulic w Rybnej nosi nazwisko mojego ojca. Uświadomiłem sobie, że pamięć o jego śmierci przetrwała, a jego ofiara nie była nadaremna.
Czytaj też:
Budują gazociąg. Utrudnienia na 3 ulicach
Nie żyje górnik poszukiwany po wstrząsie w kopalni
Jerzy Macoła. Tablica pamiątkowa dla artysty
[ZT]50914[/ZT]