Tarnowskie Góry, ul. Krakowska, rok 1999. Fot. Gabriel Kessner
Po kilku miesiącach interwencji władze miasta i policja wzięły się za sprawę ruchu samochodów na ul. Krakowskiej i Rynku w Tarnowskich Górach. Tylko w kwietniu strażnicy miejscy ukarali tam 190 kierowców, którzy złamali zakaz ruchu pojazdów.
Artykuł archiwalny Jacka Tarskiego, opublikowany w Gwarku w maju 1999 r.
O sprawie pisaliśmy od dawna. Przyjmowaliśmy dziesiątki telefonów, rozmawialiśmy z komendantem policji, prosiliśmy o interwencję straż miejską w Tarnowskich Górach. Bez efektu. Ruch na ul. Krakowskiej odbywał się bez zakłóceń, piesi klnąc na czym świat stoi lawirowali pomiędzy samochodami, których kierowcy, łamiąc prawo, wjeżdżali na zamknięty dla ruchu kołowego główny deptak Tarnowskich Gór.
Problemem zainteresowaliśmy się ponownie na początku tego roku, po wielu interwencjach naszych czytelników. Otrzymaliśmy pismo od komendanta powiatowego policji nadkom. Mirosława Tukaja, który poinformował nas, że policja podjęła wspólne działania ze strażą miejską, mające doprowadzić do tego, że kierowcy zaczną się stosować do znaków drogowych na ul. Krakowskiej i Rynku.
- Jak długo potrwa ta akcja, nie wiem – mówi zastępca komendanta powiatowego policji nadkom. Józef Mokry. - Nie możemy sobie przecież pozwolić na to, by na każdej zamkniętej dla ruchu ulicy stał przez całą dobę patrol. Sądzę jednak, że za jakiś czas kierowcy łamiący przepisy, będą się zastanawiali, czy wjeżdżać na ul. Krakowską i Rynek, czy lepiej nie.
[ZT]63163[/ZT]
Komendant straży miejskiej Zbigniew Dudek wątpi, czy jakiekolwiek działania polegające na karaniu kierowców mają sens. Jego zdaniem tylko zmiana organizacji ruchu w tym miejscu pomoże w rozwiązaniu problemu. Wskazuje na całkowity zakaz ruchu w określonych godzinach. - Policji czy straży nie powinno interesować, czy ktoś tam mieszka, czy przywiózł towar do sklepu. Zakaz to zakaz – mówi komendant.
Akcję policji, która 29 kwietnia ostro zabrała się do roboty, potępia natomiast większość kupców mających sklepy przy ul. Krakowskiej. Zdaniem jednego z nich, karanie mandatem każdego kierowcy, który przywiózł towar do sklepu jest jakimś nieporozumieniem. Kupcy twierdzą, że większość z nich nie ma możliwości dostarczenia towaru przez tylne wejścia do sklepów z tej prostej przyczyny, że ich sklepy nie mają tylnych drzwi.
- Co wtedy? Jak można sobie wyobrazić dostawy towaru tylko rano? A co będzie, kiedy samochód z zaopatrzeniem przyjedzie o godz. 9.15? Ma jechać z powrotem, nie wyładowawszy towaru? - retorycznie pytają kupcy.
Twierdzą także, że sprawę ruchu na głównym deptaku Tarnowskich Gór wielokrotnie omawiali z władzami miasta. Proszono, by wyznaczono miejsce do rozładunku towaru, ale mimo próśb nikt tego do dziś nie zrobił.
[ZT]63162[/ZT]
Zastępca naczelnika drogówki tarnogórskiej policji kom. Krzysztof Majchrzak opowiada, że początek policyjnych interwencji na ul. Krakowskiej spowodował prawdziwą lawinę. Policja przeżyła nawałę niezadowolonych ukaranych kierowców, którzy starali się wyjaśnić powód swojej obecności na ul. Krakowskiej i reklamować otrzymane mandaty. Kom. Majchrzak mówi, że mimo to działania policji na ul. Krakowskiej będą kontynuowane.
Jego zdaniem, potrzeba interwencji stróżów prawa zniknie wtedy, gdy administracyjnie uregulowana zostanie kwestia zezwoleń na wjazd. Władze miasta mają je wydać dla konkretnych pojazdów. Kierowców, którzy takich zezwoleń nie będą mieli, należy bezwzględnie karać za łamanie przepisów.
Czytaj też:
Świerklaniec. Potencjał majątku Donnersmarcków [ZDJĘCIA]
Tarnowskie Góry. Klamka zapadła, sprzedano osiedle Fazos
Tajemnice Nakła Śląskiego, czyli spacer z Romanem Gatysem
Kino, hotel... Sekrety kamienicy przy Krakowskiej 10 w Tarnowskich Górach