Zamknij

Majowe

20:22, 28.05.2020 J.D. Aktualizacja: 05:37, 29.05.2020
Majowa grota Majowa grota

Kończy się miesiąc kojarzący się zwykle z miłymi chwilami, zdarzeniami, a przede wszystkim uczuciami. Tegoroczny maj pozwolę sobie określić czeskim, dlaczego? Proste, w języku naszych południowych sąsiadów piąty miesiąc ma nazwę květen. Nikt chyba nie zaprzeczy, że tegoroczny piąty miesiąc bardziej przypominał kwiecień. Jeśli komuś teza nie pasuje, nie musi spoglądać za okno lub analizować dzienne temperatury. Wystarczy sprawdzić jaka garderoba wisi w przedpokoju.

Majowe to skrótowe określenie katolickich nabożeństw maryjnych. One w tym roku, jak wiele innych zwyczajów, miały charakter pandemiczny, czyli czysto teoretyczny. Nie wiem jak przebiegają majowe w obecnych czasach w mojej pierwszej parafii. Mam na myśli tarnogórską na Galenbergu. Majowe, w których uczestniczyłem jako ministrant, wyglądały bardzo uroczyście. Jeśli pogoda dopisywała, szło się procesją do groty. Było to spore urozmaicenie, bo spacer na świeżym powietrzu jest ciekawszy, niż klęczenie w kościele.

Od wspomnienia nabożeństw jest jeden krok do bardziej świeckiego tematu majowego. Chociaż prawdę mówiąc też nieco powiązanego z wydarzeniami kościelnymi. Mam na myśli konwalie majowe. Wydaje mi się, że w dawniejszych czasach było ich zdecydowanie więcej w przestrzeni życiowej. Właśnie grota w kamiliańskim parku była nimi dekorowana. Piękna bylina, delikatne kwiatki, a przede wszystkim ten zapach. Konwalię uważa się za pewien symbol niewinności. Tak sugeruje wygląd. Jest rośliną leczniczą, lecz jej właściwości są bliskie trucicielskim. Pochodzący z niej glikozyd konwalatoksyna jest środkiem nasercowym, ale nie polecam stosowania jej w celu wywołania zwiększenia uczuć u partnerki lub partnera.

Majowy jest także chrabąszcz. Były lata, kiedy tego chrząszcza przeklinaliśmy. Fruwały wieczorami w wielkich gromadach. Jak elektrony wokół jądra atomowego, tak one śmigały w pobliżu żarówek ulicznych latarń. Będąc zwolennikiem przyrody, nie powiem jednak, że mi chrabąszczy brakuje w majowej codzienności. Nawet w następnym miesiącu może ich nie być.

W tym roku nie było tradycyjnie majowych matur, wiadomo dlaczego. One w przeciwieństwie do chrabąszczy będą w czerwcu. Moja matura skończyła się w połowie maja (zaraz też dodaję, że pozytywnie, a jej szybki finał wynikał z harmonogramu). Był to cudowny czas, który mógłbym wykorzystać na przygotowania do egzaminów wstępnych. Stało się inaczej. Czasu majowego nie zmarnowałem zmuszając się do kolejnej powtórki materiału. Konwalii nie wąchałem, chrabąszczy nie oglądałem, na nabożeństwach majowych też nie bywałem. Nieważne co robiłem, istotne, że majowe egzaminy wspominam mile.

Majowych tematów jest bardzo dużo. Jedne aktualne, inne z przeszłości, a mające kontynuację. Są także takie, które przeminęły niekoniecznie z wiatrem, niekoniecznie z łezką z oczu. Z całą pewnością nieco żal Wyścigu Pokoju, sportowych emocji wielokrotnie z polskimi laurami. Jasne, z porażkami również, ale jaki miałaby sens rywalizacja sportowa bez zmian, nawet niemiłych.

Z bieżącego roku nie żal mi będzie majowych pandemicznych rygorów. Podobnie jak nie żałuję kwarantanny z 1986 roku związanej z awarią elektrowni w Czarnobylu. Katastrofa wywołała jeszcze większy strach niż obecny wirus... Błędnie użyłem liczby pojedynczej, bo miałem na uwadze również wirusy, które wzięte w cudzysłów dadzą do myślenia na temat tegorocznych chorób majowych. Chyba, że majowe sytuacje porównam do eksplozji jądrowej? Oby nie, bo choroba popromienna ma zdecydowanie gorsze oblicza i postać przewlekłą, której skutki ciągną się latami. Czeski maj oby nie przemienił się na przyszłość w tak zwany „czeski film”, komedię śmieszną, pozbawioną sensu.

(J.D.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
0%