Gwarki już od pierwszej edycji imprezy miały być okazją do kupienia tego, co w sklepach na co dzień trudno było uświadczyć. Stąd towarzyszące imprezie jarmarki. Różnie w różnych latach wyglądały i przeróżnie, w zależności od aktualnej linii politycznej o nich pisano.
Przez wiele lat żelaznym punktem programu Gwarków był jarmark. Z różnym skutkiem w różnych latach, ale z założenia miała to być okazja do kupienia towarów, które na co dzień trudno było dostać w sklepach w sklepach. Fot. Archiwum Gwarka
W 1957 r., jeszcze na fali odwilży październikowej, inaczej zwanej gomułkowską, w artykule o wystawie rzemiosła, która odbyła się podczas pierwszych Gwarków znajduje się zdanie:
"Ciągle nie możemy pojąć dlaczego ładny kształt, połysk czy pokrycie może mieć tylko mebel zakupiony u prywatnego wytwórcy".
Trzy lata późnej prywaciarze popadają powoli w niełaskę, ale jeszcze uzupełniają handel uspołeczniony. "Gwarek" podsumowuje, że najbardziej atrakcyjne towary sprzedawały GS-y i PZGS, natomiast PSS i MHD wytyka, że oferowały to, co na co dzień dostępne jest w sklepach.
Pojawia się tu także "sławetny odkurzacz Omega, który posiada szereg dodatkowych części i po odpowiedniej ich zmianie froteruje, miele kawę, bije pianę". Oferowane na jarmarku urządzenie miało jednak podstawową wadę – nie sprzedawano go z wężem, "gdyż jak wyjaśnili sprzedawcy zagranicą zakupiono odkurzacze Omega bez wężów, żeby było taniej. Za 2.200 zł (cena odkurzacza) można więc sobie wyłącznie ubić pianę, zmielić kawę i ewentualnie wyfroterować" - konkludowała gazeta.
W 1965 roku na jarmarku sprzedano 32,5 tony krupnioków, 75.000 butelek i 19.000 litrów piwa. Jarmark podobno ściągnął tysiące gości z całej Polski, a wśród sprzedawanych "atrakcyjnych" towarów były jabłka, śliwki i gruszki oraz lody "Bambino".
"Wagon tanich naczyń emaliowanych sprzedano w ciągu kilkudziesięciu minut" donosił na pierwszej stronie tygodnik.
Rok później, podczas X jubileuszowej edycji Gwarków, prywaciarze są już na straconej pozycji. Okazuje się, że na jarmark, na którym "tylu ładnych rzeczy na raz jeszcześmy w naszym mieście nie widzieli", niestety nikt nie wzbraniał wstępu "pokątnym handlarzom" tandetą.
Jarmarki straciły znaczenie w latach 90., gdy okazało się, że nie trzeba "Gwarków", żeby kupić coś fajnego. Trzeba mieć tylko pieniądze.
Artykuł archiwalny Jarosława Myśliwskiego z sierpnia 2018 r.
Czytaj także:
Tarnowskie Góry. Kto zostanie szefem Inkubatora
Tarnowskie Góry. Otwarcie strefy saun i siłowni [CENY]
[ZT]43349[/ZT]
Dzisiaj 05:55, 05.09.2023
2 0
Internetowe zakupy przewyższają takie jarmarki czy odpusty . Ale co do pieczywa i wędlin już nie . Precjoza i kiczowate pierniki - to synonim GWARKÓW. 05:55, 05.09.2023
Maria11:19, 06.09.2023
0 0
A w tceku na Sobieskiego pracuje kapuś i donosiciel uważajcie młody czarujący z gumowym uchem i długim jęzorem 11:19, 06.09.2023
Jojo12:17, 15.09.2023
1 0
Teraz to bez problemu można wszystko kupić nie trzeba po irobota na jarmark iść :D
12:17, 15.09.2023