W leśnictwie Zielona nad Małą Panwią, która przecina tereny Nadleśnictwa Koszęcin, leży uroczysko „Strzelce”. - Nawet najstarsi mieszkańcy tych okolic nie potrafią wytłumaczyć, skąd wzięła się ta nazwa – mówi Edward Goszyk, leśnik, przyrodnik, a także miłośnik lokalnej historii.
Artykuł archiwalny Gabriela Kessnera, opublikowany w Gwarku w styczniu 2007 r.
- Nie mogło to być jednak określenie związane z łowiectwem, gdyż jeszcze teraz widoczny jest tam wyraźny ciąg rowów strzeleckich starego typu. Są one dość płytkie, około 1 metra głębokości, za to szerokie na 3 metry, z ziemią wyrzuconą na przedpiersie w stronę Małej Panwi, na południe – dodaje fachowe uwagi Goszczyk.
Ustalił, iż początek tajemniczych umocnień stanowiła grobla po dawnym stawie Kuźnik w byłym woźnickim lesie miejskim. Już na podwyższeniu tego terenu dostrzegalny jest ów rów strzelecki, o prawie 700-metrowej długości, dotykający prawym skrzydłem Drogi Bytomskiej, ważnego ongiś traktu Częstochowa – Bytom. Słynny Garbaty Most na Bytomskiej musiał być zniszczony, skoro linia strzeleckich umocnień broniła pobliskiego brodu „Ławy”.
Trzymając się tego śladu cofnijmy się do pierwszych dni roku 1807, gdy Prusy zostały częściowo zajęte przez wojska napoleońskie, w składzie których walczyły też polskie oddziały. 7 stycznia 1807 roku podążający od Siewierza oddział wojsk polskich pod dowództwem rotmistrza Trembeckiego, w drodze z Tarnowskich Gór do Gliwic - po krótkiej potyczce z pruską rajtarią - zmuszony został do wycofania się na lasowickie przedmieście. Wieczorem tegoż dnia doszło tam do zaciętej walki, z której zwycięsko wyszli Polacy. Oddział rotmistrza Trembeckiego w końcu dotarł aż pod twierdzę Koźle i zawrócił. Dalsze jego losy nie są dokładnie znane. Podobno jego resztki schroniły się w Królestwie Polskim, ale nim to nastąpiło – udziałem polskiej kawalerii były wspomniane „Strzelce” nad Małą Panwią.
- Ciekawostką jest fakt, iż w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku gospodarz z pobliskiej Małej Dąbrowy - kopiąc na „Strzelcach” ściółkę - znalazł szablę z polską inskrypcją, miejscami tylko naruszoną przez rdzę – relacjonuje leśnik. – Zaniósł ją do kowala do Woźnik i dał z tego zrobić obcinak do końskich kopyt. Kowal obcinak zrobił, ale z... innego materiału. Szablę podobno odnowił i sprzedał jakiemuś kolekcjonerowi. Ślad po niej zaginął. Za sprawą tego kawałka metalu pozostała jednak pewność, że na „Strzelcach” walczyli Polacy.
Sposób i kształt prac ziemnych w uroczysku świadczy, iż wykonano je w nie zmarzniętej ziemi - wiosną lub latem. Szerokie wgłębienia, wraz z ziemią na przedpiersiu, stanowiły zdradzieckie pułapki dla rajtarii. Można przypuszczać, że musiały tam być dodatkowe przeszkody z drewna, gałęzi lub żerdzi w roli barykady. Podczas szarży koń kawalerski wpadał w dół i z reguły razem z jeźdźcem się przewracał.
O skuteczności tej taktyki zaświadcza zapomniany cmentarz w lesie Jaców, koło Małej Dąbrowy. – Przed pół wiekiem było tam jeszcze 60, słabo widocznych, mogił z resztkami identycznych żeliwnych krzyży, połamanych i mocno naruszonych zębem czasu – opowiada Edward Goszyk. - Mógł to być cmentarz poległych tu pruskich żołnierzy. O poległych Polakach nic nie wiadomo...
Pasjonująca historia uroczyska „Strzelce” pobudza wyobraźnię, a jednocześnie pokazuje, że wiele wydarzeń z przeszłości ciągle czeka na swoich odkrywców i badaczy. Wiele z tych sekretów zapisanych jest w ziemi, nawet w miejscach, po których często chodzimy.
Czytaj też:
Kurkowe Bractwo Strzeleckie w Tarnowskich Górach otrzymało sztandar [ZDJĘCIA]
Kalety będą miały izbę pamięci. Dostały dotację
Tarnowskie Góry, Radzionków. Koło Kolejowe Ligi Lotniczej i szkoła szybowcowa
[ZT]44525[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz