Zamknij

Historia pewnego radia. Piłkarz i unik przed mundurem Wehrmachtu

19:46, 29.06.2024 Gabriel Kessner
Przedwojenny radioodbiornik marki Phillips, który po ojcu odziedziczył  jeden z naszych czytelników.  Zdjęcia: Gabriel Kessner Przedwojenny radioodbiornik marki Phillips, który po ojcu odziedziczył jeden z naszych czytelników. Zdjęcia: Gabriel Kessner

Bohaterem niezwyczajnej opowieści jest przedwojenny radioodbiornik marki Phillips, który po ojcu odziedziczył wraz z frapującą historyjką jeden z naszych Czytelników, pragnący zainteresować czytających historią radia, a nie swoją osobą.

Artykuł archiwalny Gabriela Kessnera opublikowany w gwarku w lipcu 2006 r.

Radio to, pokaźnych rozmiarów, jak wszystkie ówczesne radioodbiorniki, stało przez kilka powojennych dziesięcioleci na honorowym miejscu w kuchni, która zwyczajowo na Śląsku była centralnym punktem mieszkania.

W latach 50., 60. i wreszcie w czasach Gierka skala tego radia najczęściej ustawiana była na Warszawę na falach długich, no i oczywiście wieczorami, a często nocą, na krótkich falach, na długości na której emitowany był program Radia Wolna Europa. Często w tamtej epoce grał słynny Luxemborg (Luxemburg?). Nie było telewizji, satelitarnych połączeń więc phillips był swoistym łącznikiem ze światem z tamtej strony żelaznej kurtyny.

Przedwojenny radioodbiornik marki Phillips, który po ojcu odziedziczył  jeden z naszych czytelników.  Zdjęcia: Gabriel Kessner

Skala z nazwami rozgłośni w języku polskim

Ciekawostką techniczną odbiornika, który uchował się do dnia dzisiejszego, jest skala z nazwami rozgłośni w języku polskim, co jak się później okaże miało wpływ na jego wcześniejsze dzieje. Odbiornik posiadał też coś, co obecnie nazywamy programatorem czy pamięcią. Przy pomocy osobnych klawiszy bezproblemowo można było włączyć zaprogramowane stacje.

Ojciec naszego czytelnika był przed wojną znanym piłkarzem, kandydatem na berlińską olimpiadę. W pierwszych latach okupacji, udając kontuzjowanego, ledwie udało mu się uniknąć munduru Wehrmachtu. Wielu jego kolegów z drużyny nie wróciło z frontu wschodniego... Fakt, że uszedł od kamaszy nie przesądził o tym, iż został zapomniany.

Kilkakrotnie, podobnie jak wielu młodych ludzi w czasie okupacji, zatrudniany był do prac interwencyjnych. Ostatnią tego typu służbą była przeprowadzka, czytaj paniczna ucieczka przed zbliżającymi się czerwonoarmistami, gauleitera Brachta, za którego okupacyjnego panowania w katowickim więzieniu na Mikołowskiej ścinano skazanych.

Tego nie wywieziesz! To jest nasze, skradzione!

Zatrudnieni przy załadunku mienia gauleitera dozorowani byli przez uzbrojonych żołnierzy. Przenosili rzeczy na ciężarówkę. Jedną z rzeczy, która miała trafić jako „mienie” Brachta był wspomniany phillips. Być może trafiłby na ciężarówkę, która wywiozła by go gdzieś na Zachód, gdyby nie fakt, iż nasz bohater zauważył że skala radia jest polska, w języku polskim.

- Tego nie wywieziesz! To jest nasze, skradzione! – wydedukował, i z narażeniem może i życia schował niemal na oczach strażników radio za uchylone drzwi w korytarzu. Następnego dnia wyniósł je z opustoszałego domu. I tak trafiło do jego domu na lata.

- Ojciec i dziadek kaiserowski grenadier ze śmiechem mówili zawsze o tym radiu, że jest to w tej rodzinie jedyna wojenna zdobycz w ostatnim 100-leciu. W poprzednich wojnach zawsze wszystko traciliśmy – wspomina. Tak na wesoło podsumowali wojenne wcale niewesołe dzieje Ślązaków.

Czytaj też:

Marcin K. znęcał się nad dziećmi. Nie przynaje się...

Konsultacja z farmaceutą. Za darmo dla mieszkańców

Policja ostrzega: do tarnogórzan dzwonią oszuści

[ZT]51776[/ZT]

 

(Gabriel Kessner)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
0%