Zdjęcie zrobiono około 1908 r. Na pocztówce uwieczniono fragment dzisiejszej ul. Zamkowej w Tworogu, z wieżą kościoła parafialnego pw. św. Antoniego w tle.
Artykuł archiwalny Krzysztofa Garczarczyka opublikowany w Gwarku w maju 2004 r.
Na drodze pokrytej kocimi łbami widać kilkunastu przechodniów i fragmenty budynków. Z pomocą Fryderyka Zgodzaja, badacza przeszłości Tworoga, przypatrzymy się dokładniej tej starej fotografii.
Na pierwszym planie, po lewej stronie zdjęcia, stoi w białym kitlu, przed swoim sklepem, rzeźnik Konstantin Hertel. Jego ojciec Wilhelm, żonaty z Marie Sgodzaj, też był rzeźnikiem.
W 1899 r. Hertel kupił od Żyda Marcusa Ansbacha dom, który stał na dzisiejszej ul. Górnej. W charakterystycznym budynku z bardzo spiczastym dachem znajdował się żydowski dom modlitwy.
Hertel miał córkę Lucie, która również poślubiła rzeźnika – Franza Urbanczyka. Jego zakład masarski słynął w okolicy z bardzo dobrych wyrobów, zwłaszcza krupnioków, które były sprzedawane nawet w Chorzowie.
Z czasem Urbanczyk został także właścicielem tartaku, który po II wojnie światowej został upaństwowiony. Zatrudnił się w nim zresztą jako stróż, żeby chronić majątek przed grabieżą.
Zmarł nie doczekawszy się zwrotu swej własności. Jego grobowiec zachował się do dziś. Pozostał po nim także jeden z bocznych ołtarzy kościoła parafialnego w Tworogu, który ufundował.
Po prawej stronie fotografii widać fragment budynku gospody, prowadzonej przez rodzinę Podeschwig. Kiedyś była tam gorzelnia. Miała ona podziemne połączenie z pałacem. Nie tak dawno, po ulewnych deszczach, zapadła się ziemia w przypałacowym parku, ukazując ów zapomniany tunel.
Między gospodą a kościołem dostrzec można mały budynek stolarni Hermanna Adlera. Był to fachowiec wysokiej klasy. Czasami wprowadzał w zdumienie klientów, kiedy pobierał miarę np. na wykonanie drzwi. Nie musiał używać calówki, wystarczał mu rozstaw palców. Kiedy przynosił zrobione drzwi, pasowały co do milimetra.
Adler liczył już sobie prawie 80 lat, ale wciąż pracował w stolarni, gdzie wykonywał także trumny. Czasem lubił sobie uciąć drzemkę w wyściełanej miękkimi wiórami trumnie, co niektórych klientów zaglądających do stolarni omal nie przyprawiało o zawał serca. Zakład mistrza Adlera czynny był do lat 50. ubiegłego wieku.
Czytaj też:
Akcja ratunkowa. 93-letni mężczyzna nie dawał oznak życia
Most na DK 11 gotowy po 13 miesiącach prac
Szósta szóstka w Kotach, czyli bieg i marsz na 6 km. Wśród nagród bon na paliwo
[ZT]53786[/ZT]