Przed wojną istniała w Tarnowskich Górach fabryka kawy słodowej "Prymas". Została przeniesiona z Gelsenkirchen w Westfalii. Upadła w dramatycznych okolicznościach.
Fabryka została założona w 1913 roku w Westfalii, gdzie szukali pracy i rozkręcali swoje biznesy emigranci z Wielkopolski i Górnego Śląska. Po zakończeniu I wojny światowej Stanisław Janicki i Jan Kaczor przenieśli przedsiębiorstwo wraz z maszynami do Tarnowskich Gór, gdzie przy obecnej ul. Sobieskiego kupili dwa budynki.
Historię fabryki kawy słodowej "Prymas" przypomniał Armin Lach, opublikowano ją w Roczniku Muzeum w Tarnowskich Górach.
Po przebudowie budynku fabrycznego uruchomiono produkcję, ale początkowo ze względu na problemy z dostępem do surowca interesy szły słabo. Jednak przetrwała trudny okres, rok później sytuacja przedsiębiorstwa znacznie się poprawiła i zostało ono przekształcone w spółkę akcyjną.
Goniec Śląski z 22 czerwca 1921 r. donosił: "Przyszłość fabryki "Prymas" przedstawia się jak najlepiej, a to z następujących powodów: Kawa słodowa, o wiele tańsza od kawy naturalnej, jest zdrowsza od niej, jest wyrabiana z jęczmienia krajowego, a więc pieniądz wydany na nią pozostaje w kraju. Szczególnie tu, na Śląsku Górnym, ludność obwodu przemysłowego używa prawie wyłącznie kawę słodową. Konsumpcja dzienna kawy słodowej w obwodzie plebiscytowym wynosi dziennie około 20 000 kg.
Skoro Polska będzie mogła dostarczać jęczmienia, którego ma pod dostatkiem, więc i na surowcu nie zbraknie. Ponieważ zaś kierownicy stoją na wysokości swojego zadania i wyroby fabryki "Prymas" są pierwszorzędne, więc istnieje wszelkie uzasadnienie, iż przedsiębiorstwo to rozkwitnie do jak najszerszych rozmiarów. Obecnie zatrudnia 23 ludzi".
Decyzja o produkcji kawy zbożowej była bardzo trafna. Jej spożycie było powszechne. Taką kawę piło się dosłownie do wszystkiego, czy w pracy, czy w domu.
Ponieważ zarządzający zdawali sobie sprawę z konieczności promowania produktów fabryki, zachowało się wiele reklam w różnych tytułach prasowych.Towarzyszyły im zabawne wierszyki typu:
Mówi Kuba do Jakuba,
Nie wyjdzie to na zgubę
Rzucić kawę z wyspy Kuba
A z Prymasem zrobić próbę.
Jak podkreśla Armin Lach, "Fabryka kawy słodowej "Prymas" była od samego początku przedsięwzięciem w pełni polskim – ambitnym i realizowanym z pełnym rozmachem, rozsądkiem i zaangażowaniem patriotycznym". Dlatego nie dziwi zaangażowanie kierownictwa w powstania śląskie. Przy ich organizacji wykorzystywano zaplecze fabryki. Jej produkty dostarczano nieodpłatnie polskim szpitalom i oddziałom powstańczym.
Po przyłączeniu części Górnego Śląska do Polski Stanisław Janicki został posłem na Sejm Śląski, a w 1924 roku radnym miejskim w Tarnowskich Górach. Zaangażowanie w politykę położyło się cieniem na współpracy z Janem Kaczorem. Poseł i radny coraz rzadziej zaglądał do fabryki i na tym tle dochodziło do sporów.
"Ostatecznie szala goryczy przelała się w wyniku skandalu, jaki wybuchł po ujawnieniu szerokiej opinii publicznej w 1925 roku rozpadu małżeństwa i romansu S. Janickiego z guwernantką uczącą jego dzieci" – napisał Armin Lach.
Rok później, gdy upłynęła kadencja w radzie miejskiej, Janicki wyprowadził się na stałe z Tarnowskich Gór. Sprzedał swoje udziały w fabryce, a głównym udziałowcem i jedynym dyrektorem został Jan Kaczor.
Fabryka przetrwała jeszcze 10 lat. "W 1931 r. J. Kaczor postanowił sprzedać swoje akcje – miał ich aż 80 proc., a pieniądze zainwestować w nowoczesny park maszynowy i rozszerzenie produkcji. Niestety ta decyzja – w wyniku szalejącego kryzysu gospodarczego i serii niefortunnych zdarzeń – doprowadziła ostatecznie do sądowego ogłoszenia upadłości przedsiębiorstwa w 1934 r. i do całkowitej jego likwidacji w 1937 r." – podaje Armin Lach.
Czytaj też:
Czytaj też:
Tarnowskie Góry. Poszło o to, kto ma rządzić
Tarnowskie Góry. Burmistrz wywołał posła do tablicy w sprawie bomby ekologicznej
[ZT]54459[/ZT]