Tarnowskie Góry. Piękna willa Simona Leschnitzera przy rondzie

Artykuł archiwalny.

Mając w pamięci artykuł Marka Wojcika, który ukazał się w „Gwarku”, trudno przejść obojętnie obok eklektycznej willi przy rondzie płk Ranoszka. Pięknie odnowiona zachęca, by ją obejrzeć dokładniej wraz ze szczegółami, które zazwyczaj umykają uwadze przypadkowego przechodnia.

Popatrzmy więc na fasadę skierowaną ku ul. Sienkiewicza. Tam nad wejściem, w półkolistej płycinie nad oknem, odnajdziemy owalny, ozdobiony kartusz. Nie ma na nim inicjałów Simona Leschnitzera pierwszego właściciela willi. Nie ma inicjałów jego następców, ani nawet architekta czy budowniczego.

Ale są nad nim dwie półleżące, uskrzydlone postacie. Bez wątpienia przedstawiają greckiego boga Hermesa w jego słynnej czapce zwanej — petasos, dzięki której stawał się niewidzialny. Jedna z postaci trzyma laskę oplecioną wężami, którą Hermes łagodził spory, czyli kaduceusz. Druga zaś gęsie pióro, bo przypisuje mu się też wynalezienie pisma i liczb.

Twarze obu figur różnią się wyraźnie. Inne są ich fryzury wymykające się spod czapek. Inaczej też udrapowana jest tkanina, która je częściowo okrywa. Te widoczne różnice podkreślają być może podwójną rolę Hermesa, który był patronem nie tylko kupców, ale i podróżnych.

Artyści przedstawiali go też w uskrzydlonych sandałach, dzięki którym mógł szybko przenosić się z miejsca na miejsce. Jego wyobrażenia z willi nie mają tego atrybutu. Może dlatego trwają już wiek wraz z nią, choć i one, i otaczający je świat, wciąż zmieniają swoje barwy.

Artykuł archiwalny Anny Sopuch opublikowany w Gwarku z 8 września 2009 r., powstał w ramach projektu „Żywa historia Tarnowskich Gór” realizowanego w tarnogórskim Zespole Szkół Budowlano-Architektonicznych.

Czytaj też:

Tarnowskie Góry. Plac targowy w miejscu synagogi i ogień w piekarni

Tarnowskie Góry. Brudny plac targowy Żwirki i Wigury i kino Europa

[ZT]41203[/ZT]