Zamknij

W lasach niedaleko Nitronu rozbił się wojskowy samolot

20:09, 11.08.2023 Gabriel Kessner
Skomentuj Kadr z filmu. Fot. Archiwum Gwarka Kadr z filmu. Fot. Archiwum Gwarka

Sensacją, nie tylko lokalną, stało się odnalezienie w 2003 roku śladów dramatu amerykańskiego samolotu, który rozbił się na terenie Krupskiego Młyna u schyłku wojny, w lipcu 1944. Grupie zapaleńców udało się dotrzeć do ludzi pamiętających to wydarzenie i do dokumentów potwierdzających krążące w środowisku legendy o samolocie i jego załodze.

Artykuł archiwalny Gabriela Kessnera, opublikowany w Gwarku w lipcu 2008 r.

Po 60 latach grupa przyjaciół, w niej  Andrzej Jaworski, Jacek Kiszkis i Leon Kozok, podjęła się rekonstrukcji tego wydarzenia. W sukurs im przyszła dwójka lokalnych patriotów, zamieszkałych w Niemczech - Marcin Grzesiek i Łukasz Wyglendacz, skutecznie od lat promujących rodzinne strony. Są autorami filmowego tryptyku o Krupskim Młynie.

Zapaleńcy dotarli do ludzi pamiętających dzień, gdy na niebie widoczny był potężny amerykański Liberator ciągnący za sobą smugę dymu, jego upadek i miejsce, w którym zakończył lot B24 czyli „Bestia”, jak swoją maszynę nazwała pilotująca go załoga.

Kadr z filmu, fot. archiwum Gwarka

W lasach nieopodal „Nitronu” odkryli części z rozbitej maszyny. W dalszym ciągu poszukiwano nie tylko świadków katastrofy, ale także bohaterów tej dramatycznej historii.

Zrodził się pomysł, by przelać tę historię na taśmę filmową. Pod kierunkiem Marcina Grześka - prywatnie właściciela firmy filmowo-fotograficznej „DOKUFRAME”, działającej w Niemczech - we  wrześniu 2005 ruszyły zdjęcia do fabularyzowanego filmu dokumentalnego, poświęconego historii Liberatora B24 trafionego przez artylerię przeciwlotniczą pod Zdzieszowicami, po zbombardowaniu zakładów chemicznych Blechhammer Sud, czyli dzisiejszej Blachowni.

Pierwsze ujęcia nakręcono na lotnisku w Brzegu, gdzie rekonstruowano początek podniebnej drogi Liberatora. Kolejne w Świbiu, Krupskim Młynie i w Muzeum Powstania Warszawskiego, gdzie znajduje się rekonstrukcja Liberatora. W filmie wystąpili mieszkańcy Krupskiego Młyna, pomagali strażacy OSP Koty i  Florian ze Strzybnicy,

Na filmowym planie

Na filmowym planie pojawił się Jarosław Wroński, kolekcjoner wojskowych czapek z Radzionkowa, w rolę rannego lotnika wcielił się Ivo Boderke, współpracownik Marcina Grześka. Role żołnierzy Wehrmachtu odegrali młodzi ludzie z Grupy Rekonstrukcyjnej „Festung Breslau” z Wrocławia oraz z podobnej grupy działającej w Zabrzu, którzy przyjechali na filmowy plan w pełnym rynsztunku, w mundurach i z odpowiednim uzbrojeniem.

O najdrobniejsze szczegóły, upodabniające do ówczesnych czasów  dbał Leon Kozok, plastyk z Nitronu i malarz.  Narrację na planie prowadził Zbigniew Dziduch, aktor warszawskiego Teatru Narodowego, rodzinnymi korzeniami związany z Krupskim Młynem.

Finał tego wielkiego, amatorskiego przedsięwzięcia miał miejsce 26 czerwca w sali koncertowej im. Elwiry Kamińskiej w koszęcińskiej siedzibie Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk”. Odbyła się tam prapremiera filmu „Ostani lot”, poświęconego tragedii „Bestii” i załogi. Obecni byli realizatorzy filmu i inicjatorzy całej historii, skupieni obecnie w ROH – Regionalnym Ognisku Historycznym, aktorzy, władze gminy i senator Maria Pańczyk-Poździej, jak i grupa sponsorów z Jakubem Chmielem na czele, która wsparła realizację obrazu.

Czytaj też:

Tarnowskie Góry. Spacerem w historię. Muzeum zaprasza

Wybuchł groźny pożar. Palił się dom Franciszka Karcza

Tarnowskie Góry. Kim był mężczyzna służący za modela?

 

(Gabriel Kessner)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

WitomWitom

7 1

W okolicy Tarnowskich Gór, zostały zestrzelone zarówno polskie jak i niemieckie samoloty. Dobrze, że są miłośnicy historii, przynajmniej jesteśmy w stanie, zobrazować to czego doświadczył Górny Śląsk, podczas wojny i Powstań Śląskich. Nie wiem czy to jeszcze funkcjonuje, jednak 40 lat temu, kończąc zajęcia w szkole średniej, zawsze można było spotkać jakiegoś seniora, który chętnie zagadywał gdzie chodzimy do szkoły i czy mamy chwilę wolnego. Zawsze była ta chwila dla seniora, te rozmowy szybko schodziły na temat działań wojennych. Dla mnie to była taka odskocznia od codzienności, jednak starszy człowiek ma swoje sprawy, a jednak Ci ludzie mieli czas dla nas, młodzieży. Więc chodziliśmy w okolicach rynku, poznawaliśmy historię miasta, poszczególnych kamienic, właścicieli tych zakładów rzemieślniczych. Kobiety opowiadały jak opatrywały rannych, jak własne dzieci posyłały z ulotkami, na drugi koniec miasta, a mężczyźni snuli opowieści o ostrzale z dachów budynków i szkół. Oby więcej ludzi, chciało podzielić się historiami, które nie mogą być zapomniane, bo to my ludzie tworzymy historię, miejsca w którym żyjemy. 20:33, 11.08.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

wezwac wezwac

4 0

antosia swira on to zbada specjalista od wypadkow lotniczych ! 13:55, 12.08.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%