Działo się to pewnej czerwcowej nocy 1912 roku. W położonej na wschód od centrum Ożarowic Kolonii Folwarcznej wybuchł groźny pożar. Palił się dom Franciszka Karcza. Strażacy bardzo szybko dotarli na miejsce. Mimo że budynek był drewniany i kryty słomą, wiele dobytku zdołano uratować. Była to najpewniej pierwsza interwencja miejscowej straży ogniowej, która powstała rok wcześniej, jako jedna z sekcji Pożarnego Ochotniczego Strażackiego Towarzystwa w Tąpkowicach.
Tekst archiwalny Krzysztofa Garczarczyka, opublikowany w Gwarku w maju 2008 r.
Wtedy druhowie z Ożarowic nie mieli jeszcze własnej remizy. Jednak już zimą 1912 roku w kamionce w pobliskich Celinach przystąpili do łamania kamienia na budowę. Do prac budowlanych - z uwagi na brak pieniędzy, prowadzonych własnym sumptem - przystąpiono wiosną następnego roku. Skromny budynek, o wymiarach 8 na 8 metrów, stanął tuż przy murze XVIII-wiecznego kościółka św. Barbary. W remizie znalazło się m.in. miejsce na wóz konny wraz z pompą ręczną, a nad wrotami umieszczono odpowiedni napis.
Po kilkunastu latach skromna remiza przy kościele okazała się zbyt ciasna. Poza tym druhom marzyło się nie tylko zwykłe pomieszczenie na przechowywanie sprzętu strażackiego, ale porządny Dom Ludowy, który mógłby pełnić także funkcje kulturalne i oświatowe. Konkretne decyzje w tej sprawie zapadły na zebraniu, 8 stycznia 1928 roku. Prezesem OSP w Ożarowicach był wówczas Piotr Duda, a naczelnikiem – Antoni Szydło.
Plac pod budowę, zakupiony od jednej z miejscowych rodzin, znajdował się pomiędzy obecnymi ulicami Wojska Polskiego i Poprzeczną, na tzw. Olszynie, gdzie dziś znajduje się pawilon handlowy oraz skład artykułów budowlanych. W pobliżu przepływał strumyk, a teren był podmokły i dość zdradliwy. W latach 70. XIX wieku szukano w tym miejscu węgla kamiennego i drążono szyb.
Sprawę budowy odwlekały problemy finansowe. W końcu zdecydowano się na zaciągnięcie pożyczki. Na zebraniu OSP, 21 marca 1929 roku, powołano komitet budowy remizy, w skład którego weszli: Piotr Duda, Antoni Czapla, Stanisław Woś, Ignacy Dworaczek i Stefan Kubik. Pojawiły się jednak jakieś problemy w jego działalności, bo w protokole zebrania z 19 stycznia 1930 roku napisano o powołaniu nowego komitetu, tym razem w składzie: Piotr Duda, Stanisław Woś, Ignacy Dworaczek i Stanisław Wyszyński.
W maju 1930 roku zarząd OSP zwrócił się do wójta gminy o pozwolenie na budowę remizy z wozownią, salą na zabawy taneczne i zebrania wiejskie, sceną i zapleczem dla aktorów. Już dwa dni później, po wniesieniu opłaty w wysokości 40 złotych, wójt wydał stosowną zgodę. Koszt inwestycji oszacowano na 12 tys. złotych.
W tym czasie prezesem OSP był kierownik miejscowej szkoły, Włodzimierz Pobóg - Jaworowski, wybrany na to stanowisko w styczniu 1930 roku. Naczelnikiem był Stefan Kubik, a jego zastępcą – Władysław Czapla. Zarząd straży zwrócił się wówczas do mieszkańców Ożarowic z apelem o przekazanie na rzecz budowy czynszu dzierżawnego za urządzane we wsi polowania oraz o dostarczenie furmanek w czasie prowadzenia prac budowlanych.
Kamień na budowę remizy pochodził z kamionki w Celinach, cegłę sprowadzono z Miasteczka Śl., a wapno z Nakła Śl. Budynek, który nazwano Domem Ludowym, zbudowano w trzy miesiące. Na zadaszenie obiektu, z powodu braku pieniędzy, zarząd OSP zaciągnął pożyczkę w Banku Ludowym w Bobrownikach będzińskich.
Nowa remiza miała wymiary 20 na 11 metrów, a wysokość do poziomu dachu wynosiła 3,5 metra. Zanim pod koniec lat 30. w Ożarowicach zbudowano nową szkołę, w Domu Ludowym prowadzono nauczanie dzieci. Podobnie było w czasie okupacji, gdy Niemcy wykorzystywali budynek szkolny na cele magazynowe. W czasie działań wojennych 1945 roku remiza nieco ucierpiała, ale po remoncie była jak nowa. W powojennych latach służyła nie tylko strażakom, ale wszystkim mieszkańcom wsi. Odbywały się w niej zabawy ludowe, okolicznościowe uroczystości i akademie, amatorskie przedstawienia teatralne.
Kiedy w 1961 roku OSP Ożarowice obchodziła 50-lecie swojego istnienia, przedwojenna remiza była już za ciasna. Dokuczała wilgoć, niepokoiły rysy i pęknięcia na ścianach. Choć pojawiły się propozycje rozbudowy dotychczasowego budynku lub wykorzystania przynajmniej działki, na której był posadowiony, ostatecznie zdecydowano o zbudowaniu nowego obiektu w innym miejscu. Tak też się stało, a stary budynek został rozebrany.
Czytaj też:
Tarnowskie Góry. Warunek konieczny: przy ratuszu musi być wyszynk piwa
Rody z repeckiej piekarni. Jan Hanke i wnuczka Szeferów
Życie mieszkańców na starych kliszach. Dziedzictwo fotografa
[ZT]42494[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz