Życie katolickiego plebana po wojnie trzydziestoletniej, gdy z nakazu cesarskiego oddano katolikom dawne protestanckie świątynie i szkoły, nie było łatwe. Wielu tarnogórzan nadal pozostało wiernym naukom Lutra. Protestantem był także pan miast i okolicy, czyli hrabia Henckel.
Artykuł archiwalny Arkadiusza Kuzio-Podruckiego, opublikowany w Gwarku w grudniu 2008 r.
Tarnogórski proboszcz często się skarżył na działania „kacerskich” – jak nazywał w swych listach do biskupa wrocławskiego – tarnogórzan, którzy korzystali z ochrony hrabiego Henckla.
Gdy w 1670 r. wskutek skargi tarnowickiego proboszcza na właściciela osady Wacława Ohma do miasta przybyli reprezentanci Urzędu Zwierzchniego z Wrocławia, hrabia Henckel zażądał, aby i jego przedstawiciel mógł być obecny przy obradach przybyłych urzędników. Powoływał się na fakt, iż to on właśnie sprawuje najwyższa władzę w Bytomskim Państwie Stanowym.
W lutym 1671 r. tarnogórskim proboszczem został Franciszek Klaybor. Za najważniejszy punkt swej duszpasterskiej posługi uznał zwiększenie liczby katolików w swej parafii. Przede wszystkim poprzez nawrócenie na wiarę rzymsko-katolicką miejscowych ewangelików.
Do pomocy otrzymał jezuitów. Od cesarza otrzymali oni na swe utrzymanie 400 złotych florenów. Kwota to była spora i stanowiła ok. 10 proc. pieniędzy, jakie wówczas rocznie wpływały do kasy miasta.
Pierwszymi zakonnikami byli: o. Jerzy Pośpiech i Tomasz Witkowicz z Opola. Początkowo mieszkali u jednego z tarnogórskich mieszczan.
Dopiero w 1713 r. otrzymali na swe potrzeby dom przy ul. Zamkowej nr 7, gdzie otwarli szkołę – gimnazjum, w której językiem wykładowym był polski.
Czytaj też:
Tarnowskie Góry. Przyjrzyjcie się kamienicy przy ul. Krakowskiej 11
Tarnogórzanie warzyli piwo. Gdzie był browar miejski?
Gwiazdy przemysłu do namysłu. Co Górny Śląsk zawdzięcza Johnowi Baildonowi?
[ZT]44002[/ZT]