Szerokimi schodami na pierwsze piętro, kierując się w prawo. Dwuskrzydłowe, niewielkie drzwi. Za nimi mały hol z szatnią. Po prawej stronie bufet. Z holu wejście na salę główną, czyli imprezową, z małą sceną. Na prawo od niej salka „Piekiełko” – bez okien, pomalowana na czarno i czerwono, z niskimi meblami. Na lewo od sali imprezowej dwa małe, przechodnie pomieszczenia do gier stolikowych, a za nimi sala bilardowa. Na lewo od niej wejście do salki telewizyjnej, a z tyłu biuro kierownika. Witamy w „Czarnym Pstrągu”...
Artykuł archiwalny Krzysztofa Garczarczyka, opublikowany w Gwarku w marcu 2008 r.
Z Karolem Kowalikiem i Klemensem Dziedzicem, byłymi kierownikami tarnogórskiego klubu młodzieżowego „Czarny Pstrąg”, spacerujemy po sklepie meblowym przy ul. Krakowskiej. Z początku wydawało się to trudne, ale w miarę zwiedzania sklepowych zakamarków, mimo różnych przeróbek i zmian wystroju, panowie szybko rozpoznają dawny układ swoich „włości”.
[FOTORELACJA]27705[/FOTORELACJA]
– W tym miejscu była szatnia, a w niej dwaj nietuzinkowi szatniarze. Paweł Peszke, emerytowany maszynista kolejowy, kwadrans przed zamknięciem klubu miał zwyczaj przechadzać się po salach, oznajmiając donośnym głosem: „Kończymy, kończymy”. Drugi szatniarz nazywał się Wincenty Ścigała i trudno było go nie zauważyć, bo miał jakieś 195 centymetrów wzrostu. Obaj panowie trzymali u siebie karty do gry, szachy i kije bilardowe – wspominają byli kierownicy.
Zaglądamy do dawnego bufetu, w którym można było kupić ciastko, herbatę, kawę, napoje orzeźwiające, czasem nawet zjeść coś konkretniejszego, a z alkoholi sprzedawano wyłącznie wino. W dwóch, połączonych z sobą małych, przechodnich pomieszczeniach - pomiędzy salami imprezową i bilardową - grano namiętnie w szachy, brydża czy skata, a przy specjalnie wydzielonym stoliku odbywały się cykliczne posiedzenia Rady Klubu.
Rada była animatorem i wykonawcą całej działalności kulturalnej klubu. Do jej najbardziej aktywnych i długoletnich członków należeli: Herbert Ordon, Andrzej Kałuża, Józef Poloczek, Roman Kubanek, Marek Urbańczyk, Władysław Morawski, Grzegorz Stawiński, Antoni Mocek, wspomniani K. Dziedzic i K. Kowalik oraz Stanisław Kowalkowski i Zygmunt Wilk.
W sali głównej odbywały się spotkania z ciekawymi ludźmi, występy artystyczne i zabawy taneczne. Całonocne potańcówki organizowano w pierwsze soboty miesiąca. Muzyka czasami była głośna i – co tu kryć – sąsiedzi nie bardzo byli z tego zadowoleni. W sali telewizyjnej, w której mogło pomieścić się około 50 osób, stał czechosłowacki telewizor marki „Tesla” z dużym ekranem. W czasach, gdy odbiorniki telewizyjne były wielką rzadkością, na czwartkową „Kobrę” czy poniedziałkowy Teatr Telewizji trzeba było przyjść godzinę wcześniej, aby znaleźć wolne miejsce siedzące. W klubie istniał nawet Klub Miłośników Teatru TV.
Początki „Czarnego Pstrąga” sięgają stycznia 1958 roku, gdy w Tarnowskich Górach, w kamienicy przy ul. Krakowskiej 10, otwarto „Inte-Club”. Był to jeden z klubów młodej inteligencji, licznie powstających na fali „polskiego Października”. Jego grupa założycielska zawiązała się już w 1956 roku, a pierwszym przewodniczącym „Inte-Clubu” został Tadeusz Okuljar. Nazwa „Czarny Pstrąg”, nawiązująca do słynnej tarnogórskiej sztolni, jednej z wizytówek miasta, pojawiła się dopiero w marcu 1961 roku. Swoistymi „zwornikami” pomiędzy obydwoma klubami byli Herbert Ordon i Andrzej Kałuża, osoby niezmiernie zaangażowane w działalność klubową.
Historię „Czarnego Pstrąga” wspominamy w „Sedlaczku” w gronie czterech byłych kierowników - K. Kowalika i K. Dziedzica oraz Stanisława Kowalkowskiego i Zygmunta Wilka, sprawujących swoje funkcje na przełomie lat 60. i 70. Pan Wilk miał jeszcze tylko dwoje następców. Od 1974 roku - z przyczyn politycznych, organizacyjnych i utraty dotychczasowego charakteru klubowego - placówka zaczęła chylić się ku upadkowi. W końcu, pomieszczenia i wyposażenie przekazano „RSW Prasa -Książka - Ruch”. W późniejszych latach pojawiali się inni użytkownicy, dawne pomieszczenia klubu i sąsiadującego z nim kina „Światowid” zajął sklep meblowy.
Oglądając archiwalne zdjęcia, pożółkłe dokumenty i wycinki prasowe trudno nie być pod wrażeniem rozmachu działalności prowadzonej przez „Czarnego Pstrąga”. Po ponad 30 latach od jego likwidacji, podczas dwugodzinnej rozmowy nie sposób omówić kilkunastoletniej historii klubu, ale wspólnie z jego dawnymi działaczami staramy się zwrócić uwagę przynajmniej na ciekawsze fakty. Dlaczego nasi rozmówcy wstąpili do klubu?
– Ponieważ było to jedno z niewielu miejsc w Tarnowskich Górach, w których młodzież w czasie wolnym mogła się spotykać i interesująco spędzić parę godzin. Mieszkania były wówczas na ogół małe i ciasne, restauracje nie były na młodzieżową kieszeń, a rozrywek nie było zbyt wiele – odpowiadają zgodnie kierownicy „Czarnego Pstrąga”.
Aby zostać członkiem „klubu na pięterku”, jak mówiono o „Czarnym Pstrągu”, trzeba było mieć ukończone 18 lat, pracować albo studiować i posiadać rekomendację dwóch członków wprowadzających. Decyzja o przyjęciu należała do Rady Klubu. Członkowie posiadali legitymacje, opłacali składki, a do klubu i na imprezy mogli wprowadzić tylko jedną osobę towarzyszącą, za którą brali pełną odpowiedzialność. Bardzo ważną rolę w jego funkcjonowaniu odgrywał regulamin. Klub otwarty był codziennie, z wyjątkiem wtorków, od 18 do 23. Wtorki przeznaczane były na większe porządki, ewentualne naprawy i próby klubowych zespołów artystycznych. Początkowo pilnowano, aby członkami placówki były osoby z co najmniej średnim wykształceniem, ale z czasem przestało to być rygorystycznie przestrzegane. Z biegiem lat nie zwracano na to uwagi.
Nie sposób wymienić wszystkich artystów, literatów i innych znanych ludzi, którzy przez kilkanaście lat działalności odwiedzili podwoje „Inte-Clubu” i „Czarnego Pstrąga”.” Była tu „Piwnica pod Baranami” i Teatr Stu z Krakowa, wrocławska „Elita”, Daniel Olbrychski, Jerzy Stuhr, Emilia Krakowska, Alina Janowska, Gustaw Holoubek, Kazimierz Kutz, Ryszard Filipski, Marek Grechuta z zespołem „Anawa”, Karol Małcużyński, Wilhelm Szewczyk etc, etc. Właściwie łatwiej byłoby wskazać, kogo nie było…
W 1968 roku, kiedy podjęto próbę „pacyfikowania” działalności klubu, do Tarnowskich Gór zawitała słynna Kalina Jędrusik, zajeżdżając swoim volkswagenem na ul. Krakowską. Jak wspomina K. Kowalik, czujni milicjanci chcieli usunąć samochód spod siedziby „Czarnego Pstrąga”, ale natknęli się na ciotkę artystki, która przyjechała z Ameryki. Z mówiącą po angielsku kobietą stróże prawa nie umieli znaleźć wspólnego języka i, jak niepyszni, … po angielsku wycofali się z miejsca zdarzenia.
Sztandarową imprezą „Czarnego Pstrąga” była „Tarnogórska Jesień Klubowa”, organizowana corocznie od 1961 roku przez dwa miesiące, której ambitny program i zestaw gości nawet po latach może przyprawić o zawrót głowy. Dużą popularnością cieszyła się też „Parada zawodów” – turnieje wielodyscyplinarne dla zakładów pracy. Klub organizował liczne koncerty muzyczne, wystawy i imprezy sportowo – rekreacyjne. Działały przy nim: koło Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, Ognisko TKKF, Regionalne Ognisko Studenckie, kino studyjne (we współpracy z kinem „Światowid”), kabaret, teatr poezji, a to tylko niektóre inicjatywy. W latach 60. młodzieżowy klub otworzył podwoje dla emerytów i rencistów, którzy raz w tygodniu spotykali się w Klubie Srebrnego Włosa. W czasie Gwarków organizował „Dzień Młodości” i wybory miss. Jego chlubą była sekcja brydżowa, z powodzeniem uczestnicząca w rozgrywkach ligowych. Trzon drużyny stanowili: Dietmar Warzecha, Aleksander Cząstkowski, Karol Mościński, Dionizy Białek, Piotr Nowak i Zdzisław Urbańczyk.
Oczywiście, „Czarny Pstrąg” nie działał w politycznej próżni. Jedni zarzucali mu bliskie związki z aparatem władzy, a podejrzliwa władza ganiła za inteligencką elitarność i przedkładanie rozrywki nad ideologię. Patronem klubu był Zarząd Powiatowy Związku Młodzieży Socjalistycznej, zaś partia uważnie przyglądała się jego działalności, starając się, nie zawsze skutecznie, narzucić mu różne tematy i treści. Można jednak założyć, że większość bywalców odwiedzała klub nie dla ideologii i polityki, ale po to, by się spotkać z rówieśnikami i nie tylko, porozmawiać o codziennych radościach i troskach, miło i ciekawie spędzić czas po pracy, czy nauce. Niektóre imprezy cieszyły się takim wzięciem, że najwięksi narwańcy wchodzili na nie nawet przez okno na pierwszym piętrze, wdrapując się na żaluzje sklepu „U Baty”. Oczywiście, dużym powodzeniem cieszyli się posiadacze legitymacji członkowskich, na których na ulicy i na schodach wytrwale czatowały przypadkowe „osoby towarzyszące”.
Warto dodać, że w czasach „Czarnego Pstrąga” w Tarnowskich Górach działał jeszcze podobny klub - „Mixtura”, który mieścił się na najwyższym piętrze przychodni przy ul. Piłsudskiego, skupiając głównie przedstawicieli służby zdrowia, zwłaszcza studentów medycyny. Miał on swoją renomę, ale prestiż i sława „Czarnego Pstrąga” wykraczał nawet poza granice ówczesnego województwa katowickiego.
Nostalgia i tęsknota za „Czarnym Pstrągiem” nie umarły. 30 września 2000 roku piątka dawnych klubowiczów zorganizowała „Spotkanie po latach, z muzyką w tle”. Stawiło się nań 89 osób z różnych zakątków Polski i niemal całej Europy. Jako że nie było możliwości urządzenia spotkania w pomieszczeniach byłego klubu, zorganizowano je w jednej z tarnogórskich restauracji. Każdy z klubowiczów otrzymał identyfikator (by po latach uczestnicy mogli łatwiej się rozpoznać) i śpiewnik piosenki biesiadnej.
Były sentymentalne wspominki, odnawianie znajomości, wspólne śpiewanie i zabawa do białego rana. Podobne spotkania odbywają się także później.
Czytaj też:
Tarnowskie Góry. Warunek konieczny: przy ratuszu musi być wyszynk piwa
Rody z repeckiej piekarni. Jan Hanke i wnuczka Szeferów
Wyrok - sześć lat za śmierć. Damian zginął, bo wolał inną drużynę piłkarską
[ZT]42118[/ZT]
Cdn21:47, 17.06.2023
2 3
Teraz ciąg dalszy tego systemu korupcja i ustawianie rodzin zamiast manifestu Marksa i Engelsa biblia 21:47, 17.06.2023