Dobre zdjęcie zastępuje stronę tekstu. Tak było i tak jest. Przez okres minionego półwiecza także “Gwarek” stawiał na ilustrację tekstów zdjęciami. Przeglądając roczniki “Gwarka” - od tych siermiężnych z lat pięćdziesiątych, sześćdziesiątych, siedemdziesiątych po lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte, zauważyć można nie tylko zmiany jakościowe, ale i w tematyce oraz treści publikowanych zdjęć.
Artykuł archiwalny Gabriela Kessnera, opublikowany w maju 2008 r.
Z punktu widzenia fotoreportera z ponad 30-letnim stażem, lata przed i po roku 1999 znaczne są istotną zmianą jakości drukowanych zdjęć. Od lutego 1999 roku na łamach “Gwarka” pojawiły się barwne fotografie a generalnie poprawiła się jakość papieru gazetowego, co umożliwiło drukowanie “czytelnych” zdjęć. Przez szereg lat bowiem - w epoce druku fotografii czarno-białej na papierze, który uniemożliwiał nie tylko prezentację kolorów, ale często i treści zdjęcia - wysiłki fotoreporterów, Wojciecha Prośniewskiego i piszącego te wspomnienia z przeszłości, były często niweczone niedostatkami techniki wydawniczej.
Z wielkim trudem, często poświęceniem w różnych warunkach wykonywane zdjęcia przelewane były na papier w redakcyjnej ciemni. Wymagania wobec odbitek były wysokie, stąd pracowało się na dobrym materiale, na filmach Ilforda i Kodaka, sporadycznie ORWO, na zapomnianych już dzisiaj profesjonalnych aparatach średnioformatowych, takich jak Rolleiflex, Pentacon Six czy małoobrazkowych Exactach, a później Canonach F1.
Częstokroć bywało jednak, iż po takim wysiłku fotoreporterów efekty ich pracy w gazecie wyglądały opłakanie. Jakość druku i papieru sprawiały, iż czasami w “Gwarku”, jak i w innych podobnych gazetach, twarze bywały nierozpoznawalne a niekiedy i całość obrazu trudna do rozszyfrowania.
Nie sposób - mówiąc o półwieczu gwarkowych fotek, o kwestii techniki i jakości druku - pominąć ich treść. Generalnie, dominowali ludzie w różnych sytuacjach zawodowych i życiowych. Portrety w jakiś sposób nierozerwalnie wiązały się z klimatem politycznym tamtych czasów. Preferowani byli przodownicy pracy, ludzie przy warsztatach pracy, na polu, ale i ci tworzący ówczesne polityczne wizje. Nie brakowało więc fotek z różnego rodzaju plenów, zebrań i posiedzeń partyjnych. Bez obecności fotoreportera gazety nie mogło się obejść jakiekolwiek większe wydarzenie partyjne czy polityczne, choć nie zawsze na łamach owa obecność bywała znaczna.
Wielkim sprawdzianem i mobilizacją dla fotoreporterów były masówki, święta i pochody. Wtedy, na ogół w wolne od pracy dni - w soboty, niedzielę czy święta państwowe - na gorąco wykonywane odbitki wędrowały w ekspresowym tempie do drukarni, gdzie blokowano miejsca na stronie. Było nie do pomyślenia, by z jakichś powodów zdjęcia nie wyszły, albo były nie takie jak nakazywały propagandowe wytyczne. Na pochodach pierwszomajowych wiwatowano spontanicznie, na świątecznych imprezach wszyscy przejawiali zadowolenie.
Jako ciekawostkę z tego okresu zdjęć robionych do gazety na gorąco, wspomnieć trzeba, iż rekordem było nieco ponad 20 minut od chwili uwolnienia migawki na tarnogórskim Rynku - w trakcie majowego pochodu - do powstania papierowej odbitki, ekspediowanej do drukarni w Katowicach. Wiele zapewne powie tym, którzy parali się fotograficzną chemią, iż czas wywoływania filmu skracano do 53 sekund, utrwalanie trwało kolejne kilka minut, ekspresowe suszenie filmu wykonywane było nad... kuchenką gazową w redakcyjnej kuchence, a reszta to równie pospieszna robota nad odbitkami, przy powiększalniku i kuwetach. Trwałość owych odbitek czasami była niewielka, ale bywa, że przetrwały i kilka dziesięcioleci.
Osobnym - nieco humorystycznym z perspektywy czasu - aspektem fotografowania w tamtych czasach była sprawa cenzury, która dotykała także zdjęć w gazetach. Bywało, że niektórych ówczesnych partyjnych bossów nie można było na zdjęciu lokować z innymi osobami, które nie pasowały do oficjalnej linii czy widzimisię VIP-a. Nożyczki załatwiały sprawę. Ktoś taki wypadał z obrazu, niby z rodzinnego zdjęcia.
Niemal symbolicznie oznaką nowych czasów, szczególnie tych w technice wydawania i druku gazety, było wejście barwnych fotografii na łamy “Gwarka”. Równie symboliczne dla techniki i tematyki były pierwsze publikowane fotki, pochodzące z autentycznego pola bitwy pod Lubeckiem, gdzie - przy użyciu gnojowicy i wody z armatek wodnych - starły się siły rolników z “Samoobrony” i policji. Atmosferę tych wydarzeń oddają buńczuczne hasła “Lubecko do boju – rząd do gnoju”, “Buzek łobuzek”, “Balcerowicz i ropa wykończy chłopa”, wypisane na transparentach.
Po roku dwutysięcznym niepostrzeżenie nastąpił kolejny przełom w pracy fotoreporterów. Do lamusa zaczęły przechodzić tradycyjne, doskonałe aparaty na, równie doskonałe, klisze. Pojawiła się fotografia cyfrowa, fotografowanie stało się produkcją natychmiastowych obrazów na ekranie monitora. To wszystko obecnie sprawia, że nie dość iż zdjęcia są czytelne, to na dodatek często we wtorkowym numerze obejrzeć można obrazy sprzed kilkunastu godzin.
Czytaj też:
Radzionków. To był jeden z pierwszych oddziałów w niepodległej Polsce
Tarnowskie Góry. Wrócił z cmentarza ewangelickiego na żydowski
Franciszek Wiegand i winchester Donersmarcków
[ZT]46014[/ZT]
Towarzysz20:21, 09.12.2023
6 2
To były czasy, nie to co teraz 😥 20:21, 09.12.2023