1 czerwca weszły w życie przepisy zwiększające ochronę pieszych na przejściach. A teraz burmistrz Michał Skrzydło likwiduje przejścia dla pieszych na osiedlu w Miasteczku. Chyba zapomniał, że kierowcą się bywa, a zazwyczaj jest się pieszym.
Od kiedy na polskich drogach pojawiło się więcej samochodów i to nie polonezów, fiatów 125p czy popularnych kiedyś maluchów, było wiadomo, że trzeba bardziej chronić pieszych. Za wzrostem liczby aut na drogach nie nadążała kultura jazdy, rozwój sieci dróg zresztą też. Skutki było widać między innymi w statystykach wypadków.
Czy po ponad 30 latach od zmian ustrojowych jest lepiej? Na pewno nie na tyle, żeby nie trzeba było budować bezpiecznych przejść dla pieszych, odpowiednio zaznaczonych, z sygnalizacją i dobrym oświetleniem. W powiecie tarnogórskim takie przejścia zaczęto przecież budować po śmiertelnym potrąceniu pieszej na przejściu na ul. Częstochowskiej. I okazuje się, że wciąż jest ich za mało, mieszkańcy wskazują kolejne miejsca, gdzie przechodzenie przez jezdnię jest niebezpieczne.
Wiosną wprowadzono wreszcie przepisy zakazujące rozmawiania przez telefon i gapienia się na ekran urządzeń, podczas przechodzenia przez przejście, ale zwiększono też ochronę przechodniów. Ci od dawna mieli już pierwszeństwo na przejściach, ale teraz kierowca, zbliżając się do zebry, musi "zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszego znajdującego się na tym przejściu albo na nie wchodzącego i ustąpić pierwszeństwa". Nie ma więc już szans na to, by kierowca, który potrącił przechodnia, wybronił się jego wtargnięciem.
Takie mamy trendy, ale burmistrz Skrzydło, który, mam wrażenie, generalnie lubi być przeciw, ma inny pomysł. Dobrze, że nie trzyma się utartych schematów, zmian się nie boi. Nic gorszego niż samorządowiec, który obrósł tłuszczem i nic mu się nie chce, łącznie z ustąpieniem miejsca młodszym i bardziej rzutkim. Natomiast z przejściami dla pieszych jest jednak inaczej niż z gąszczem znaków drogowych, które w nadmiarze przestają być czytelne dla kierowców i najlepszym rozwiązaniem jest ich przerzedzenie.
Przejścia mają chronić pieszych i likwidując je, burmistrz ich tej ochrony pozbawia. Tym kultury jazdy w Miasteczku Michał Skrzydło nie poprawi.
[ZT]32629[/ZT]